AUTOR: CORINNE HOFMANN
WYDAWNICTWO: ŚWIAT KSIĄŻKI
Zaczytałam
się strasznie, męża chwilowo nie ma, więc czasu na czytanie mam sporo. Czytam i
przyznaję bez bicia, że nie chce mi się dodać coś na bloga.
No,
ale czas na „Białą Masajkę”. Sądzę, że większość z Was już dawno ja
pochłonęła. Ja nadrabiam zaległości.
Książka
ta jest relacją z czteroletniego pobytu autorki i zarazem bohaterki Corinne
Hofmann w kenijskim buszu.
Będąc
na wakacjach z chłopkiem w Kenii zakochuje się do pierwszego wejrzenia w przystojnym
Masaju.
Wreszcie znajdujemy się na pokładzie
i wydarza się coś niepojętego.. „Corinne, popatrz no tam! To jest Masaj!"
- mówi Marco. „Gdzie?"- pytam i patrzę we wskazaną stronę. Stoję, jak
rażona piorunem. Na balustradzie promu siedzi niedbale wysoki, brązowy, niezwykle
piękny egzotyczny mężczyzna i swymi ciemnymi oczami wpatruje się w nas,
jedynych białych w tym całym tłumie. Mój Boże, myślę, jakiż on piękny, kogoś
takiego jeszcze w życiu nie widziałam.
Dla niego to porzuca całe swoje dotychczasowe
życie w Szwajcarii. Przeprowadza się do Kenii, nie bardzo znając nawet język,
nie wspominając już o obyczajach tam panujących. Rozpoczyna nowe życie z człowiekiem
buszu. W zasadzie oprócz pożądania nic jej nie łączy z tym człowiekiem, ale z
uporem dąży do poskromienia go. Dużo
choruje, najpierw to malaria, potem żółtaczka, ale dalej brnie w związek bez
przyszłości. W końcu po 4 latach, gdy już
na świecie pojawia się córka, otwiera oczy i decyduje się na powrót do
rodzimego kraju.
Dni przelatują jak z bicza trząsł i
każdego wieczoru palę trawkę. W sprawach intymnych dzieje się teraz więcej nie
dlatego, że znajduję w tym przyjemność, lecz dlatego, że jest mi to obojętne.
Wiodę jałowe życie. Mechanicznie otwieram sklep i sprzedaję towary
Jej
wspomnienia stają się bestsellerem, książka jest przekładana na wiele języków. Nawet
powstaje film oparty na historii tej kobiety.
A
co do moich odczuć to film daleki od prawdy, bardzo przeciętny. Książka mnie
nużyła, bo to typowa relacja, bez dialogów, pisana dość topornym językiem.
Cała
historia, może i romantyczna, ale do mnie nie przemawia. Nie mogłam zrozumieć postępowania
27 – letniej już kobiety, która chciała wykorzenić z Masaja jego zachowania.
Ogólnie
całą historie oceniam słabo, być może, dlatego, że nie lubię naiwnych kobiet.
Przyznaję szczerze, że gdybym ją przeczytała 20 lat temu, kiedy sama miałam w
brzuchu tylko motylki, inaczej bym ją odebrała. Dziś ta historia jest dla mnie po
prostu naiwna i niezrozumiała, No, ale cóż wszystko zmienia się z wiekiem i
doświadczeniami.
MOJA OCENA: 3/5
A
do Białej Masajki - Lampka białego wina
Mam podobne wrażenia po tej książce. Już po kilkunastu kartkach Corinne irytowała mnie bardziej niż ustawa przewiduje. Ale o ile "Białą Masajkę" szło jeszcze jakoś przełknąć to następna "Żegnaj Afryko. Dalsze losy Białej Masajki" były już nie do zniesienia.
OdpowiedzUsuńno własnie słyszałam podobne opinie, dlatego jakoś nie ciągnie mnie przeczytania kolejnej części, ale żeby być obiektywną to kiedyś na pewno spróbuję przeczytać
UsuńBardzo fajny blog, widzę że dopiero zaczynasz, zapraszam do mnie na imperium książek :-)
OdpowiedzUsuńtak to moje początki, mam nadzieję, że uda mi się na dłużej zagościć w książkowej blogosferze, a do Ciebie chętnie zaglądnę :)
Usuń