TYTUŁ: ZARAŻENI
WYDAWNICTWO: AMBER
Gdybym nie obejrzała serialu „The walking deat”, pewnie nie sięgnęłabym
po tę książkę, bo jakoś wcześniej nie lubiłam takiej tematyki, ale serial
zmienił moje podejście do wszystkich zombie, zombiepodobnych i innych dziwadeł.
Sarah Langman w książce „Zarażeni” pokazuje miasteczko Corpus
Christi opanowane właśnie przez takie zombiepodobne stwory.
James stał na czworakach. Podniósł wzrok. Jego oczy nie miały
normalnego koloru. Zamiast niebieskie, były teraz duże i czarne. I trzymał coś
w zębach. Danny się odsunął. Żołądek podjechał mu do gardła.
Mimo ciemności dostrzegł krew ściekającą Jamesowi po brodzie.
Zaciskał szczęki na kłębku futerka z wiszącymi łapkami.
W Bedford wybuchła katastrofa ekologiczna, jakiś czas później wyrusza tam
szkolna wycieczka z Corpus Christi. Jeden z uczniów, James Walker oddala się od
reszty i znajduje miejsce, z którego uwalnia starożytną zarazę. Zmienia ona
najpierw chłopca, a potem i innych ludzi w przerażające istoty pragnące krwi,
ludzkiego mięsa i zawładnięcia światem.
Epidemia rozszerza się na całe
miasteczko, a czy komuś uda się ujść z życiem?
To już zachęcam do lektury.
Jej ciało się zmieniło. Tułów się wydłużył, a kolana i łokcie
zgrubiały. Bolało ją, gdy stała, wolała chodzić na czworakach. Stawała się
taka sama jak wirus, który w niej żył. Włosy, brwi i rzęsy wypadły i pragnęła
tylko jednego: krwi Ronniego i Noreen.
Wokół leżały ciała. Tysiąc, dwa tysiące, może nawet pięć.
Więcej niż mogła zliczyć.
Dla w książce może zbyt mało właśnie tych zombipodobnych istot, za bardzo
autorka skupia się na osobistych problemach bohaterów, ale jeśli ktoś lubi taka
tematykę to powinien przeczytać.
MOJA OCENA: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz